Oh, jak ja lubię wesela! Tak, wtapiając się w tłum szalejący na parkiecie, czuję się jak ryba w wodzie. Czasami nawet nóżka mi podrepcze w rytm muzyki. Dobrze się czuję w wirze wydarzeń. Czasami zaryzykuje uszkodzeniem sprzętu (podskoczę z aparatem lub prawie położę się na ziemi), by mieć dobry kadr. Często rozstawiam na sali dodatkowe lampy, ale nie boję się korzystać z zastanego światła. Zawsze chce pokazać wesele jako wydarzenie niezwykłe. Pełne uśmiechów i tych małych drobnych detali takich jak: porzucone buty, wystrój sali czy samotny gość odpoczywający na kanapie.